niedziela, 1 lipca 2007

Zamach na papieża








W ciągu 20 lat spędzonych w więzieniu Mehmet Ali Agca, człowiek, który strzelał do Jana Pawła II, przedstawił 128 różnych wersji wydarzeń. Ciągle nie wiemy, kto zlecił mu zamach - Moskwa, Sofia, ktoś jeszcze inny? Być może wyznał to samemu Papieżowi - ale to też nie jest pewne. W 20. rocznicę strzałów na placu Świętego Piotra historię zamachu, śledztwa i spekulacji na ten temat przypomina Mikołaj Lizut

Do ojca Sicilianiego, benedyktyna, podszedł młody człowiek o ciemnej karnacji i wystających kościach policzkowych. Była środa, równo 20 lat temu, wiosenne, słoneczne popołudnie na placu Świętego Piotra. Zapytał łamaną angielszczyzną, z której strony pojawi się Papież. Ta twarz utkwiła zakonnikowi w pamięci. Następnego dnia miał go rozpoznać w telewizji. To był Mehmet Ali Agca, człowiek, który chciał zabić Papieża.

Punktualnie o godzinie 17 biały papieski samochód wjechał na plac przez watykańską Bramę Dzwonów. Tłum zawrzał, rozległy się brawa, a nad głowami zafalowały chorągiewki i wstążki. Samochód sunął wolno i dostojnie.

Przy drugim okrążeniu sektorów, gdy zbliżył się do Spiżowej Bramy, wystrzały z browninga 9 mm poderwały do góry gołębie siedzące na kolumnadzie Berniniego. Agca strzelał z bliska - z dwóch, trzech metrów. Na przypadkowo zrobionym zdjęciu widać w tłumie rękę z pistoletem wycelowanym w Papieża. Twarz zamachowca, choć nieostra, robi wrażenie uśmiechniętej. Wystrzelił dwa razy. Przed dalszymi, być może śmiertelnymi, strzałami uratowała Papieża zakonnica stojąca koło Agcy. Złapała go za ramię i zaczęła krzyczeć. Dzięki niej został schwytany.

Jeden z pocisków zranił wskazujący palec Jana Pawła II, przeszył jamę brzuszną i spadł do samochodu, pod nogi papieskiego sekretarza ks. Stanisława Dziwisza (dziś już biskupa). Druga kula raniła Papieski łokieć i dwie przypadkowe osoby z drugiej strony samochodu.

Przez rzeszę wiernych przemknął szmer przerażenia. Papież zachwiał się. Na białym pasie od sutanny pojawiła się plama krwi, ale ks. Dziwisz jeszcze jej nie widział.

Zapytał: - Gdzie?

Papież odpowiedział: - W brzuch.

Ludzie krzyczeli. Papieski samochód zawrócił i pomknął w stronę Bramy Dzwonów. Jan Paweł II osunął się na ramiona ks. Dziwisza.

- Czy bardzo boli? - pytał sekretarz.

- Tak.

Dojechali do ambulansu koło centrum sanitarnego wewnątrz murów watykańskich.

Z relacji ks. Dziwisza: "Cały czas myślałem o jednym - konieczny jest szpital i musi to być klinika Gemelli. Z dwóch przyczyn - klinika była przygotowana na taką ewentualność, a poza tym pamiętałem, że Ojciec Święty po swoim wyborze powiedział w rozmowie, że gdyby któregoś dnia potrzebował leczenia, pójdzie do szpitala jak każdy zwykły człowiek i że szpitalem mogłaby być klinika Gemelli".

Według ks. Dziwisza Papież był przytomny przez całą drogę do szpitala. Dopiero tam zemdlał. "Ojciec Święty nie patrzył na nas. Oczy miał zamknięte, bardzo cierpiał i powtarzał krótkie modlitwy w formie aktów strzelistych. O ile dobrze pamiętam, to najczęściej: >Maryjo, Matko moja! Maryjo, Matko moja!<. Doktor Buzzonetti i brat Kamil, pielęgniarz, byli ze mną w karetce. Jechała bardzo szybko, bez żadnej eskorty policyjnej. W dodatku po kilkuset metrach syrena karetki się popsuła. Trasa, która normalnie wymaga co najmniej pół godziny, zajęła osiem minut, i to w rzymskim ruchu ulicznym!". Według jednej z gazet tuż po zamachu Ojciec Święty miał powtarzać pytanie: "Dlaczego ja?". - Nic podobnego - twierdzi jego sekretarz. - Nie wymówił ani słowa rozpaczy czy urazy, jedynie słowa głębokiej modlitwy płynącej z wielkiego cierpienia. * Podczas przygotowań do operacji osobisty lekarz Papieża Renato Buzzonetti powiedział, że stan pacjenta jest bardzo poważny. Ciśnienie strasznie spadło i puls był prawie niewyczuwalny. Ks. Dziwisz: "Trzeba więc było udzielić sakramentu chorych. Udzieliłem go na sali, przed samą operacją. Ale Ojciec Święty był już nieprzytomny. (...) Początkowo byliśmy przerażeni. Potem, z chwili na chwilę, okazywało się, że żaden z ważnych dla życia organów nie został naruszony i że istnieje szansa przeżycia". Operacja trwała pięć godzin i dwadzieścia minut. Lekarze oczyścili jamę brzuszną, wycięli 55 centymetrów jelit, zaszyli w kilku miejscach okrężnicę i wyrównali skutki krwotoku. Następnie założylili sztuczny system odprowadzający kał i mocz. W nocy do szpitala przyjechał prezydent Włoch Sandro Pertini. Ojciec Święty nie spał i podziękował mu za odwiedziny, ale nazajutrz tego nie pamiętał. W niedzielę jeszcze z sali reanimacyjnej Jan Paweł II odmówił modlitwę Anioł Pański. Transmitowało ją radio. - Modlę się za brata, który zadał mi cios, i szczerze mu przebaczam - powiedział. * W tym czasie 22-letni Agca siedział w rzymskim więzieniu Rebibbia, w oddziale pod szczególnym nadzorem. Rozpoczęło się śledztwo. W czasie przesłuchania zaskakiwał funkcjonariuszy opanowaniem, umiejętnością wymigiwania się od odpowiedzi. Potrafił zasypiać w pozycji siedzącej i budzić się wypoczęty, odświeżony. Zachowywał się krnąbrnie. Często godzinami siedział ze spuszczonymi oczami i nie odpowiadał na żadne pytania. Proces terrorysty rozpoczął się 20 lipca. Po trzech dniach sąd skazał go na najwyższą karę przewidzianą w prawie - dożywocie. Mehmet Ali Agca urodził się w 1958 r. na przedmieściach Malatyi we wschodniej Turcji jako najstarszy syn ubogiej rodziny. Jego ojciec był alkoholikiem. Wkrótce urodziła się im jeszcze córka Fatima i syn Adnan. Ojciec zmarł, gdy Ali miał osiem lat. "Od tej pory nie mogłam go kontrolować" - napisała w liście do Papieża matka Agcy tuż po zamachu. W szkole zapamiętali go jako indywidualistę i samotnika. "Wszystko robiłem sam - zeznał potem tureckim policjantom. - Sam chodziłem do kina, na mecze piłki nożnej, do teatru, czasem do opery czy biblioteki, zawsze sam. Dzięki temu wydawałem się interesujący". Kiedy miał 15 lat, dostał się do szkoły dla nauczycieli w Malatyi. "W tamtym czasie nie miałem wielkich ambicji ani aspiracji. Chciałem zostać nauczycielem i ożenić się z jakąś piękną nauczycielką, zbudować niewielki dom z ogrodem, hodować kurczaki i kwiaty" - pisze Agca w napisanej w więzieniu książce "Moja prawda". W 1976 r. zaczął w Ankarze studiować literaturę, historię i geografię. Dwa lata później wyjechał do Stambułu na studia ekonomiczne. Nie miał dziewczyny, nie chodził na zajęcia, włóczył się za to po podrzędnych kawiarenkach. Turcja była wtedy na skraju wojny domowej. Dziesiątki grup terrorystycznych organizowały zamachy i skrytobójstwa. Agca przyłączył się do Szarych Wilków - skrajnie prawicowej, faszyzującej organizacji. Atakowali lewicowców, Kurdów, niezależnych dziennikarzy. Rzadko chodził do meczetu, pijał alkohol. Na pewno nie był fanatykiem religijnym. W 1979 r. turecka policja aresztowała Agcę za zabójstwo Abdiego Ipekci, szefa liberalnego dziennika "Milliyet". Agca przyznał się, że to on pociągnął za spust. W listopadzie zamachowiec przebrany w wojskowy mundur uciekł z pilnie strzeżonego więzienia. Tuż przed wizytą Jana Pawła II w Turcji pod koniec 1979 r. "Milliyet" opublikował list Agcy, w którym ten grozi zamachem na Papieża. Wizyta przebiega jednak bez najmniejszych zakłóceń. Agca strzela do Ojca Świętego półtora roku później. * Był 27 grudnia 1983 r. Do więzienia Rebibbia wjechał czarny watykański mercedes. O spotkaniu Jana Pawła II z jego niedoszłym zabójcą prasa spekulowała już od miesiąca. Wraz z Papieżem do więziennego oddziału dla szczególnie niebezpiecznych przestępców weszło kilku dziennikarzy, papieski fotograf Arturo Mari i ekipa telewizji watykańskiej. Jednak 20-minutowa rozmowa odbyła się w celi Agcy bez świadków. Dziennikarz włoskiego dziennika "Corriere della Sera" zanotował z niej tylko przywitanie. - A więc tu pan mieszka. Jak tu panu jest, czy dobrze? - miał zapytać Papież. Całując dłoń Jana Pawła II, Agca prosił o wybaczenie. Później dziennikarzy i kamerę cofnięto na zewnątrz. Na ostatnim ujęciu z wizyty widać, jak Jan Paweł II i Ali Agca siadają naprzeciw siebie. Bardzo blisko, niemal dotykając się kolanami. Chwilami wydawało się, że ich pochylone głowy stykają się, opierając jedna o drugą. Po wyjściu z celi Papież powiedział tylko: - Rozmawiałem z nim jak z bratem, któremu przebaczyłem i do którego mam zaufanie. To, o czym mówiliśmy, pozostanie tajemnicą między nim a mną. Czy Agca wyznał Janowi Pawłowi II, kto zlecił mu zabójstwo? Nie wiadomo. W ciągu 19 lat spędzonych we włoskim więzieniu zamachowiec wielokrotnie zmieniał zeznania. Obliczono, że przedstawił 128 różnych wersji wydarzeń. * W latach 80. po obu stronach żelaznej kurtyny ukazało się wiele publikacji na temat zamachu i jego domniemanych zleceniodawców. W głośnej książce "Czas morderców" amerykańska dziennikarka Claire Sterling starała się udowodnić, że za zamachem stało KGB. Rok po procesie Agca zeznał, że działał w porozumieniu z mafią turecką, która w Bułgarii kupowała broń za przemycaną tam heroinę. Z mafią miał współpracować bułgarski wywiad. Rozkaz zabicia Papieża miał przyjść z Ambasady Radzieckiej w Sofii. Sąd, opierając się na jego zeznaniach, oskarżył czterech Turków i trzech Bułgarów o spisek na życie Papieża. Proces okazał się klęską włoskich organów ścigania. Prokuratorzy nie byli w stanie niczego udowodnić dawnym przyjaciołom Agcy z organizacji Szare Wilki i bułgarskim agentom wywiadu pracującym oficjalnie w różnych przedstawicielstwach swego kraju w Rzymie. Wszystkich uniewinniono. Mimo procesowego fiaska Sterling wciąż obstawała przy "bułgarskim śladzie". Jej książki ukazywały się w Polsce w drugim obiegu. Tymczasem oficjalna komunistyczna propaganda sugerowała, że za zamachem stały zachodnie wywiady. W wydanej w 1987 r. książce Eugeniusza Guza czytamy: "Marksiści odcinają się od terroryzmu pryncypialnie. To tylko spece od wojny psychologicznej na Zachodzie chcieliby wmówić opinii publicznej, że przywódcy państw socjalistycznych rozwiązują swe problemy za pomocą politycznych mordów. (...) Gdyby rzeczywiście doszło do udanego zamachu na Papieża, prawdopodobnie powstałoby w Polsce zamieszanie, które trudno byłoby kontrolować. Na takiej destabilizacji w Polsce zależeć mogło wszakże nie krajom socjalistycznym, tylko CIA, która czyniła wszystko, by w Polsce doszło do skrajnego wrzenia i wymuszenia tą drogą zwycięstwa >Solidarności<". Tajemnicy Agcy nie rozwiązał upadek komunizmu w Europie. W latach 90. podejrzenia i spekulacje wciąż oscylują między Moskwą, Sofią, Stambułem, wywiadami różnych państw, mafią, a nawet masonerią. Kulisy zamachu nie są znane do dziś. Nie rozwiązana jest również zagadka porwania w 1983 r. 15-letniej Emanueli Orlandi, córki świeckiego pracownika Watykanu. Za życie dziewczynki porywacze zażądali uwolnienia Agcy. Później kontakt się urwał. Emanueli nigdy nie odnaleziono. * Rok temu, w 19. rocznicę zamachu, Jan Paweł II udał się do Fatimy. Modlił się przed figurą Matki Boskiej, w której koronie umieszczono pocisk znaleziony w papieskim samochodzie. Tam też nakazał ujawnienie "trzeciej tajemnicy fatimskiej" - proroctwa, które Matka Boska powierzyła przed 80 laty trójce portugalskich dzieci. Przez dziesiątki lat fatimski sekret był powodem niezliczonych spekulacji o końcu świata. Tymczasem przepowiednia mówiła o "biskupie w bieli, który upadnie po strzale z broni palnej". - Jego Świątobliwości wydało się jasne, iż to "macierzyńska ręka kierowała torem pocisku", pozwalając umierającemu Papieżowi zatrzymać się na progu śmierci - mówił w Fatimie watykański sekretarz stanu kard. Angelo Sodano. Dwie pierwsze tajemnice były znane od lat - przepowiadały światowe wojny oraz narodziny i upadek komunistycznego totalitaryzmu. Według jedynego żyjącego świadka objawień, siostry Łucji Dos Santos, "trzecia tajemnica" mogła zostać ujawniona po 1960 roku, jeśli papież uznałby to za słuszne. Jednak Jan XXIII po przeczytaniu koperty zawierającej przesłanie napisał na niej: "Papież widział dokument. Nie wyraża opinii co do jego treści". "My nie wyrażamy jej również" - powiedział następnie Paweł VI. Miesiąc po wizycie Papieża w Fatimie prezydent Włoch ułaskawił Agcę. Deportowano go do Turcji. Tam sąd skazał go za zabójstwo Ipekciego sprzed 21 lat na 36 lat więzienia. Na mocy amnestii z 1991 r. wyrok obniżono do lat siedmiu. Przed ekstradycją Agcy we Włoszech zamknięto już trzecie śledztwo w sprawie zamachu. Jego kulisy wciąż są niewyjaśnione. Korzystałem z książek: Claire Sterling, "Czas morderców"; André Frossard, "Rozmowy z Janem Pawłem II"; Eugeniusz Guz, "Strzały na placu Świętego Piotra" oraz z publikacji prasowych




Brak komentarzy: